Help, Żel seboregulujący do mycia twarzy - AA

Help, Żel seboregulujący do mycia twarzy - AA

Cześć dziewczyny ! 

Nareszcie udało mi się dorwać lapka, bo mój zaś coś szwankuje. 

Dziś zaprezentuje wam żel do twarzy, jest zalecany do cery trądzikowej, problematycznej. Ja go odkryłam w rossmanie, moja skóra twarzy jest skłonna do wszelkich małych upartych wyprysków których jak na złość jest ciężko się pozbyć bez bolesnego wyciskania. 
Ostatnio byłam u kosmetyczki na oczyszczanie twarzy, ponieważ na policzku miałam taki wyprysk, ale był bardzo widoczny i nie wiedziałam co z tym zrobić, a sama się bałam to przekuwać. Powyciskała mi twarz, tak że prawie mi łzy leciały ale wytrzymałam, bo czego się nie robi jak się pięknym chce być hehe... Więc pomyślałam że kupię coś co mi pomoże może jakoś przeciwdziałać tym wypryskom. 






Antibacterial med system : to dermatologiczny program pielęgnacji przeznaczony dla skóry trądzikowej i łojotokowej. Aktywność Glukonia cynku i ekstrakt z lukrecji działają antybakteryjnie, ograniczają powstanie zaskórników i wykwitów skórnych. Witamina B3 reguluje wydzielanie sebum a ekstrakt z oczaru wirginijskiego koi skórę i łagodzi podrażnienia. Żel skutecznie usuwa wszelkie zanieczyszczenia z powierzchni skóry, nie powodując jej przesuszenia. 

Ja go używam nie cały miesiąc a mogę wam go już w tej chwili bardzo polecić. To co wyżej napisałam to jest co producent obiecuje. I jak narazie się sprawdza. Żel oczyszcza mi twarz z całego dnia, nie ma on zapachu więc to dodatkowy atut ponieważ nie podrażnia jej dodatkowymi aromatami. Jest bardzo wydajny, konsystencje ma gęstego żelu, jest przeźroczysta. Pieni się na twarzy więc nie każdemu to będzie pasowało, dla mnie jak coś się nie pieni to nie mam poczucia że myje. Nie ściąga twarzy, skóra jest czysta, i delikatna po nim. A wypryski które przeważnie dostaje najczęściej tydzień dwa tygodnie przed naszymi kobiecymi dniami nie pojawiają się póki co. 




Mała wycieczka i kawałek mnie :)

Cześć :) !

Dziś będzie troszkę inaczej a mianowicie pojawi się tu kawałek mnie samej.
Czas najwyższy się troszkę tu poopowiadać. :)

Nie lubię pisać sama o sobie, więc nie wiem jak mi to wyjdzie, od razu mówię... :)
Blog mam pod nazwą Strong Heart i tak zostanie, a mam na imię Magdalena, Magda jak kto woli..podobno to dwa różne imiona, dla mnie jeden pieron. :) :) :)
Stuknęły mi 25 wiosen i czuję się dziwnie, niby już tyle lat, ale wcale tego nie odczuwam. Nie mam dzieci, jeszcze, bo marzę o bobasku. Tak samo nie wyglądam na 25, czasem mnie to denerwuje a czasem wręcz przeciwnie, cieszę się bo będę wiecznie młoda jak to się zazwyczaj śmieję. Mam cudownego narzeczonego, jeszcze 5 lat temu bym powiedziała, że jestem do kitu że nie mam faceta że go nie będę miała bo kto mnie zechce, no i znalazł się taki jeden który mnie przygarnął pod swoje ramie i już nie wypuścił. Mówiłabym tak bo ja byłam zawsze osobą taką cichą, skrytą, wstydliwą. Zawsze miałam problem z śmiałością ale na szczęście z tego wyrosłam. Teraz jestem powiem pewnie ZWARIOWANĄ WARIATKĄ ! Jak się rozgadam i  dobrze mi się rozmawia to będę nawijać bez końca. :) Mam swoje wady jak każdy, czasem albo częściej jestem leniwcem, że wiecznie bym leżała i nic nie robiła... a tak się nie da, niestety nie  w naszym świecie.
Charakter mam wymieszany, trochę uparta, trochę buntownicza, ale wrażliwa, ciepła, otwarta, chyba dość kontaktowa, jeszcze wybuchowa, mało konkretna, chyba fajna... :) , ogólnie miła i szczera czasem aż do bólu.
Nie chcę tu pisać esejów o mnie bo nie chcę zanudzać, bo i tak nie każdy to przeczyta :) Więc myślę, że na początek całkiem wystarczy.

CZORSZTYN...DWA ZAMKI I DESZCZ



Trochę  o mnie było a teraz kawałek z życia wzięte :)

Ostatnio z moim narzeczonym wybraliśmy się na małą wycieczkę do Czorsztyna. Taka spontaniczna weekendówka. W sumie rzecz biorąc to ja ją wymyśliłam i ja nocleg zatwierdziłam, mój facet dowiedział się dużo później, chociaż to było takie troszkę z okazji jego urodzin żeby móc trochę dłużej pobyć sami. Ważne, że się udało ! 

Zwiedziliśmy dwa zamki, Zamek w Czorsztynie i Zamek w Niedzicy. Stosunkowo są one blisko siebie, dzieli je tylko Jezioro Czorsztyńskie.
Od naszego domku było bardzo blisko do Zamku Czorsztyńskiego i przystani żeglarskiej. Pierw zwiedziliśmy ten Czorsztyński zamek. Jego można było zwiedzać samemu, zostały po nim tylko ruiny. Ale bardzo uroczy jest, wygląda na mały ale jak chodziłam po nim to wydawał się dość obszerny.


Wy też tak wychodzicie przy swoich mężczyznach ? Takie małe i niskie i w ogóle.
Na początku był upał... słońce świeciło pięknie od rana, później się to zmieniło o 180 stopni...


















Zamek w Niedzicy trzeba było zwiedzać z przewodnikiem. Przepłynęliśmy jeziorko stateczkiem i wykupiliśmy bilety na zamek.

Mała informacja żeby nie było że nic o Zamku nie napisane...
Kilka zdjęć z tamtego wyjazdu, widać na nich jak się pogoda zmieniała. A jak już wracaliśmy do domku u pokoiku to się rozpadało na dobre, miałam ochotę pelerynę kupować, ale udało się przeczekać w przystaniach i wypić gorącą herbatę bo tak zimno nagle było.

Losy zamku Czorsztyńskiego

Historia zamku była burzliwa. Był on kilkakrotnie zdobywany i oblężony. Z jego późniejszych dziejów znany jest motyw zdobycia Czorsztyna przez Kostkę Napieralskiego w czasie trwania buntu chłopskiego w 1651 roku. Napierski nie utrzymał się tutaj jednak długo. Po 10 dniach został schwytany i nabity na pal. Taką wymierzono mu karę za zdradę oraz bunt. W XVII wieku za rządów starosty Jana Baranowskiego Zamek w Czorsztynie przeżywał swój prawdziwy renesans. Twierdza została wówczas odbudowana i odnowiona. Około 1795 roku niestety budowla została doszczętnie zniszczona w pożarze. Od tej chwili popadała w ruinę. Pozostałości zamku, które zostały później odbudowane oraz odrestaurowane pozostają dziś pod opieką Pienińskiego Parku Narodowego i są udostępnione do zwiedzania. W trakcie prac utrwalono m.in. mur tarczowy. Odbudowano także piwnice, kuchnię oraz część dziedzińca. Na zamku średnim ku zaskoczeniu wszystkich odsłonięto relikty cylindrycznej wieży obronnej z czasów Kazimierza Wielkiego – najstarszej murowanej części warowni. Ciekawym znaleziskiem był także depozyt drewnianych naczyń, który odkryto na dziedzińcu zamku górnego. W późniejszym czasie odgruzowano także zamek średni. Tym samym trasa zwiedzania uległa znacznemu wydłużeniu. Baszta Baranowskiego jest utrzymywana w formie zakonserwowanej ruiny – bez zadaszenia, drzwi czy okien. 
Źródło: http://www.pieniny.net.pl/atrakcje/zamek-w-czorsztynie/
O ZAMKU W NIEDZICY:
Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z 1325 roku. Rok później Kokosz Berzevicz został oskarżony o defraudację i odebrano mu wszelkie dobra spiskie.  Król przekazał zamek w ręce Wilhelma Drugetha. Niedługo potem warownia wróciła jednak ponownie do rąk Brzeviczych. W tym czasie odnotowano oblężenie oraz napaść na zamek. W 1528 roku zamek oraz należące do niego ziemie przeszły w ręce króla -  Jana Zapolya, który potem przekazał go Łaskim (Hieronimowi oraz jego synowi Olbrachtowi). Olbracht Łaski powszechnie znany ze złego prowadzenia, najpierw zamek zastawił  po to by w konsekwencji sprzedać go. Tak Niedzica znalazła się w rękach Jerzego Horvatha. Ten przekształcił warownię w prawdziwą renesansową rezydencję. W tym czasie zamek był jednak znów oblegany, zdobywany i łupiony – w tym także przy użyciu armat. Przechodził z rąk do rąk aż w końcu znalazł się we władaniu (już po raz trzeci) Horvathów. Andreas Horvath mieszkał tu aż do swej śmierci. Został on zapamiętany przez historię przede wszystkim przez pryzmat hucznych zabaw, które urządzał na zamku. Być może to właśnie wówczas urządzono pierwszy spływ Przełomem Dunajca. Ostatnim właścicielem warowni  przed I wojną światową był ród Salamonów.  Po zakończeniu działań wojennych zamek Dunajec, pozostał co prawda nadal własnością Salamonów, ale znalazł się już na terytorium Polski.  Od 1948 roku zamek przechodził prace restauracyjne.Został odbudowany i udostępniony do zwiedzania. 
Źródło: http://www.pieniny.net.pl/atrakcje/zamek-w-czorsztynie/

Polecam  bardzo to miejsce jest tam naprawdę uroczo i miło. My na pewno będziemy tam wracać z miłą chęcią. :)

Moje Ulubieńcy Maja !

Cześć wam moi mili. Przychodzę do was z nowym postem. Postem bardzo kosmetycznym. Kosmetykami do pielęgnacji na co dzień. To są moi ulubieńcy maja. Miało być to pod koniec miesiąca Maja ale jak zwykle nie miałam kiedy usiąść i się skupić. Ale dziś już mam czas i przedstawiam wam moich ulubieńców... 


Troszkę tego jest :) Nie które z nich są juz u mnie od bardzo długiego czasu. 
Mówię od razu że zdjęcia mogą się różnić bo nie w jeden dzień zrobione :) 


Zaczynamy od włosków :) 

Szampon GARNIER Botanic Therapy Regeneruje i chroni 

Wiele szamponów w swoim życiu już miałam. Jedne gorsze drugie lepsze... Te z Garniera miałam kilka, nie każdy podszedł mi. Ten z seri Miód i Propolis spisuję się całkiem fajnie. Jest wydajny, wystarczy troszkę i pieni się na całych włosach. Dobrze je myje i oczyszcza. Włosy po nim pięknie i świeżo pachną. Ale nie zauważyłam dużej regeneracji i ochrony. Ja go polubiłam dlatego, że jest tani i dobrze myje mi włosy, inne z garniera robiły z moich żwłosów taki jakby ulp. 

Odżywka GARNIER Botanic Therapy Regeneruje i chroni

Odżywki z Garniera lubię chyba wszystkie, żadna mi nie zaszkodziła. Ta jest tak samo fajna jak i szampon z tej seri. Nakłada się ją szybko, nie spływa z włosów, szybko się wchłania. Regeneruje troszkę końcówki nie wysychają tak szybko. Plusem też jest że jest tania. 




OIL JOJOBA 

Będzie krótko bo na olejkach na włosy się nie znam w ogóle. Ja nakładam go po wyprostowaniu włosów i po umyciu na mokre. wtedy moje włosy są miększe i końcówki wyglądają na zdrowsze. Do tego super pachnie, jest bardzo wydajny, malutka kropelka wystarcza na całe włoski. 




Wibo Fixing Powder - puder pół-transparentny 

Najlepszy  puder jaki miałam do tej pory. Co mogę o nim powiedzieć, zgarnęłam go na promocji. Z czystej ciekawości i się w nim zakochałam. Super utrwala makijaż i super matuje buźkę a przy tym jest naprawdę niewidoczny no chyba że się przesadzi z jego ilością wtedy się wygląda jak porcelanka albo jakbyśmy się obsypały mąką :) . Ale jeśli się go używa z umiarem to naprawdę świetnie się wtapia w kolor skóry i nałożony wcześniej podkład i pomaga zakryć niedoskonałości. Problem z nim jest taki albo tylko ja mam tylko taki problem że ciężko go się wydobywa z opakowania.

Pędzel miomare 

Hmmm... z pędzlami nie mam wiele do czynienia, dlatego że nie umiem się nimi posługiwać jedynie tak po-omacku jak ślepy we mgle. Ale ten pędzel sprawdza mi się przy nakładaniu pudru tego wyżej. Ponieważ on jest bardzo sypki to z pomocą pędzla dobrze mi się go nakłada. 


 Garnier Deodorant new NEO 

Dezotorant Garniera jest moim hitem w Maju. Świetnie pachnie i utrzymuję się cały dzień. Czasem zostawia białe ślady ale tylko jak się ubierze od razu po spryskaniu ciała na siebie bluzkę. Ja zazwyczaj jak się spryskam to delikatnie ręcznikiem wchłaniam nadmiar i wtedy jest idealnie, ale najlepiej psikać z większej odległości wtedy nie ma problemu. Jego okrągła końcówka jest bardzo fajna, dzięki takiemu rozwiązaniu równomiernie rozprowadza produkt na powierzchni ciała.


Bielenda Make-Up Pearl Base  

Ta baza z bielendy podbiła serce chyba każdej kobiecie. Te różowe perełki są znakomite. Są zanurzone w żelowym płynie, pod wpływem nakładania produktu perełka pęka i stanowi różowo-bezbarwną bazę pod makijaż. Rozprowadza się świetnie i szybko. Szybko się wchłania w skórę. Ślicznie pachnie. Wystarczy jedna aplikacja na całą buźkę. 


Podkład Kryjąco-dotleniający z aktywnym tlenem AA OXYGEN 104 medium beige

Ile ja się naszukałam fajnego podkładu do mojej buźki. Aż w końcu wpadłam na ten z AA a dokładnie poradziła mi go moja mama bo mamy taką samą cerę. Miałam jeszcze inny idealny dopasowany do mnie ale coś nie mogę znaleźć nigdzie. Jak znajdę i zakupię na pewną pokaże. Ale skupmy się na tym teraźniejszym. Jest bardzo wydajny, wystarczy kilka kropelek i całą buźkę możemy spokojnie występlować. Szybko się wchłania i wtapia w skórę. Dopasowuje się do koloru skóry. Fajnie pachnie. Jest bardzo lekki i nie czuć go wcale na twarzy. Utrzymuje się dość długo, u mnie do końca dnia bez poprawek. Nie roluje się i jest tani.


Tusz do rzęs MAYBELLINE - the faesies push up drama 

Fajny tusz. Dla moich opornych rzęs jest bardzo dobry. Pogrubia je i wydłuża. Robią się wyraźniejsze. A moje rzęsy są cieniuteńkie i prawie nie widoczne no i sztywne jak igły. Ten tusz nawet dobrze je wykręca choć jeszcze nie jest to co bym chciała. Szczoteczka jest sylikonowa i bardzo ergonomiczna. Świetnie się dopasowuje i " wjeżdża" w każdy zakamarek.


Lovely Eyeliner Matte 

Moja miłość od pierwszego pociągnięcia na oku. Oj używam ich już dobre pare lat. I nie zachodzi się na to by się to miało zmienić. Nie umiem innye mi eyelinerami rysować kreski jak tylko tym. Wysycha bardzo szybko. Zmywać też się dobrze zmywa, utrzymuje się u mnie do końca dnia. 





Gąbeczki For you Beauty

W pojemniczku jest ich 6, 3 się suszyły akurat jak robiłam zdjęcie. Kupiłam to pudełeczko na promocji. I te gąbeczki wygrały u mnie wszystko. Sprawdzają się u mnie idealnie. Dobrze rozprowadzają produkt i nie wchłaniają w siebie dużo. Troszkę uciążliwe jest ich mycie ale daję sobie radę, myję je w szamponie do włosów najlepiej wtedy wszystko z nich schodzi. Używam ich do podkładu i czasami pudru.





NIVEA Płyn micelarny

Kupiłam go na szybko, potrzebowałam małej buteleczki płynu do demakijażu z powodu wycieczki 3 dniowej z narzeczonym. Nie lubię brać dużo dużych butelek i tak już miałam szampon i odżywkę. Miałam więcej kosmetyków do ciała i twarzy razem wzięte niż ciuchów, też tak macie? hehe. Ale powiem o nim krótko bo krótko go znam. Zmywa bardzo dobrze. Nie zostawia tłustego filmu na oczach którego nienawidzę. Nie podrażnia oczu i nie szczypią one po nim. Jest git. :)





Topła Płyn micelarny-tonik - łagodny 2 w 1 

O tym płynie też dużo pisać nie muszę. Jest super sam w sobie. A zawiera jeszcze w sobie tonik który przywraca skórze właściwe PH i ją pielęgnuje od razu podczas zmywania make-up'u. Dobrze zmywa i nie zostawia tłustego filmu na oczach. Oczy nie są podrażnione ani nie szczypią od niego jest bardzo delikatny. 


TuTTi FruTTi ! Olejek do kąpieli i pod prysznic Papaja i Tamarillo  FARMONA

Ubóstwiam za ten zapach!  Olejek do kąpieli i pod prysznic o zapachu owoców tropikalnych i z dodatkiem witamin. No jest obłędny. Pięknie wygląda pełen w butelce. Ma/ miał kolor jasno-zielony z mikro brokatem choć nie zawiera brokatu ale tak się mieni. Myje się nim dobrze, co lepsze jest wydajny wystarczy nie wielka ilość a na pienimy się nim cali. Ja mam tendencje do nakładania go non-stop na gąbkę podczas kąpieli hehe no ale nie mogę się oprzeć jego zapachowi. Pieni się dobrze. Zapach utrzymuje się długo na skórze i w łazience długo pachnie gdy się już wyjdzie z niej. 


Olejek łopianowy z czerwoną papryką z Green Pharmacy

Hej ! Przychodzę do was z opinią o Olejku łopianowym z czerwoną papryką z Green Pharmacy tak jak obiecywałam wcześniej. Moja przygoda ol...

Popular Posts